piątek, 31 lipca 2015

Koniec

Przy okazji kończenia czegoś w takim miejscu jak to zawsze dobrze wygląda jakiś mądry cytat, jedna z tych "myśli złotych". Szukamy, szukamy... Jest! "Iść za marzeniem i znowu iść za marzeniem, i tak zawsze aż do końca." To Polak, Joseph Conrad. Nawet pasuje. EDI wziął się i w dużej mierze napędzany był marzeniami. I doszedł do końca. Tak jest zapisane w umowach: 01.08.2013 - 31.07.2015. Ale jest też inny cytat: "EDI to my, dlatego nigdy się nie skończy" (ciekawe, czy potraficie znaleźć go w tym blogu?). No właśnie: dopóki ludzie mają marzenia, pasje i ogień w oczach, przemijają tylko kartki w kalendarzu. W końcu "Nie ma końca. Nie ma początku. Jest tylko niezaspokojona pasja życia" (Federico Fellini).

Jest w tym blogu post, który nazywa się "Początek". To było 15 września 2013, i wtedy pisaliśmy tak: "Cokolwiek by tu nie napisać i jakich cytatów nie użyć, jest to początek: tego bloga, ale także ciągu zdarzeń, które - miejmy nadzieję - koniec będą miały dobry, a jeszcze lepiej, by nie miały go wcale." I dalej: "Być może nasze doświadczenia pozwolą komuś nauczyć się czegoś, co pozwoli mu inaczej pomyśleć i spojrzeć na otoczenie, a potem także inaczej je zobaczyć i coś w nim zmienić, zaczynając od siebie? Zawsze musi być jakiś początek..."

Tak jest: ciąg zdarzeń pod nazwą "projekt" właśnie dziś osiągnął swój kres, ale suma uczuć, myśli i energii, która wtedy zaczęła się tworzyć, końca nie ma i nie będzie miała. Nasze doświadczenia z całą pewnością pomogły wielu z nas samych inaczej myśleć i patrzeć, i zmieniać postaci rzeczy, zaczynając od siebie. To jest jeden z tych efektów, których na początku nie sposób przewidzieć ani zaplanować, a które na końcu zauważa się z niejakim zdziwieniem. Przez te dwa lata wyrosła nam wielka, piękna łąka doświadczeń, o którą trzeba dbać, podlewać, dostarczać "ziemi, słońca, wody, pracy, myśli, otwartości, tolerancji..." (pamiętacie?). I przeczuwamy, że to jest o wiele trudniejsze, niż założenie i tchnienie życia w ten kawałek pola. Cóż, wszystko w naszych rękach.

Chyba dobrze jest mieć swoją łąkę.

Tak wygląda koniec? Czy to musi być tak? Pewnie tak. W końcu...

Zawsze musi być jakiś koniec.


niedziela, 26 lipca 2015

Czas rozliczeń

Dziś bardzo popularne imieniny Anny. Popularne, bo mnóstwo tych Ań wszędzie. Tylko w EDI'm, licząc tak bardzo pobieżnie, bez listy obecności: dwie lub trzy Anie w Niemczech, ze dwie w Czechach, kilka w Polsce. Pewnie o kimś zapomnieliśmy? Jeśli tak, zapomnieliśmy tylko "krótkoterminowo", bo w sercach mamy Was wszystkie na okrągło i pozdrawiamy mocno!

Imieniny Anny, a więc zostało nam 5 dni. Pięć. Już za tydzień "Lekcje Integracji" nie będą blogiem "projektowym", będą po prostu blogiem.

Spotykamy się tu od ponad 22 miesięcy. To jest 104. post; razem będzie ich 105. Ponad 4,5 na miesiąc; troszkę więcej, niż 1 wpis na tydzień.

Być może, otwierając dziś "Lekcje..." i czytając te słowa, to właśnie Ty otworzyłeś/aś tego bloga po raz 35200. To znaczy, że mieliśmy średnio ponad 1560 takich otwarć w miesiącu, a to z kolei oznacza nieco ponad 52 wejścia dziennie. Czy to dużo? Nie mamy pojęcia, nie porównujemy się z nikim; dla nas jest to bardzo, bardzo dużo!

Skąd jesteście, Czytelnicy? Właściwie... zewsząd. Byliśmy na pięciu kontynentach, nie czytano nas tylko w Australii (jeszcze!). Czytano nas w: Austrii, Belgii, Brazylii, Chinach, Czechach, Danii, Dominikanie, Estonii, Finlandii, Francji, Grecji, Gwadelupie, Hiszpanii, Holandii, Indiach, Indonezji, Irlandii, Japonii, Kanadzie, Kolumbii, Korei Płd., Litwie, Luksemburgu, Łotwie, Makau, Malezji, Mołdawii, Niemczech, Norwegii, Polsce, Portugalii, Rosji, Rumunii, Senegalu, Serbii, Szwajcarii, Szwecji, Ukrainie, USA, Wenezueli, Wielkiej Brytanii, Włoszech. W 42 krajach na świecie.

Bardzo Wam dziękujemy za tę obecność, zawsze na nią czekaliśmy.

Taki czas. Czas rozliczeń. Środek lata. Pora kończyć, pora zaczynać.


wtorek, 21 lipca 2015

Dziewczyny z Niemiec

Jedną z organizacji partnerskich tworzących EDI'ego jest działające w Niemczech stowarzyszenie Polki w gospodarce i kulturze (Polnische Frauen in Wirtschaft und Kultur e.V.) z siedzibą w Berlinie i oddziałami w Kolonii i Hamburgu. Same odnoszące sukcesy, aktywne na różnych polach kobiety. Same Polki. Zapytaliśmy je, co im dał ten projekt i jak go zapamiętają. I takie historie nam opowiedziały:


"Uzmysłowiłam sobie dzięki udziałowi w projekcie EDI:
1. jak ważną rzeczą są kontakty osobiste i spotkania,
2. jak różna jest specyfika życia i odmienność problemów Polaków mieszkających w różnych krajach Europy,
3. zapoznałam wielu aktywnych ludzi, z którymi można wymieniać pomysły i doświadczenia,
4. w jak różnorodny sposób można walczyć o dobre oblicze Polski za granicą,
5. mobilności były motorem do wyjazdu do krajów wspólnej Europy, lepszego poznania ich kultury, historii i odmienności."

Ula, Hamburg


"Nauczyłam się sprawniej obsługiwać portale społecznościowe i komputerowe programy graficzne, i tym samym udoskonaliłam kompetencje zawodowe."

Celina, Berlin


"Dzięki projektowi uświadomiłam sobie, jakimi przykładnymi Europejczykami są Polacy. Bez względu na to, w jakim kraju Europy mieszkają, potrafią się zawsze dobrze zintegrować ze społeczeństwem w kraju zamieszkania, nie zapominając przy tym swego ojczystego języka i kultury."

Karina, Berlin


"Poprzez ten projekt zdałam sobie sprawę jak wielką rolę odgrywa edukacja dla integracji i porozumienia między narodami na płaszczyźnie europejskiej. Rozszerzamy swoje horyzonty, stajemy się bardziej tolerancyjnymi i wyrozumiałymi wobec mniejszości, gdy wiemy o tym więcej."

Marta, Berlin


"Spotkanie z mniejszością polską na Litwie i w Czechach to lekcja, że utrzymanie polskości to codzienny trud, wręcz determinacja, bez których nasza obecność tam byłaby już tylko historią."

Ewa, Berlin


"Dzięki projektowi uzmysłowiłam sobie, że w różnych krajach europejskich niejednakowo żyją mniejszości narodowe, że ciągle jesteśmy jeszcze dalecy od tolerancji i równouprawnienia. Poznałam otwartych ludzi, którzy odnajdują się w tak różnych warunkach, nie zatracając starej, ale zdobywając nową tożsamość. Wspólny język pozwolił na dogłębne rozmowy z wszystkimi przedstawicielami krajów partnerskich."

Kamila, Berlin


"Uczestnicząc w mobilności w Grecji ze zdziwieniem stwierdziłam, że Grecja jest jedynym państwem, w którym moża kształcić dzieci w obcym języku. Niektórzy polscy rodzice mają więc dzieci szkolne, które są urodzone w Grecji i nie mówią ani słowa po grecku. Dla mnie jest to niezrozumiałe."

Danuta, Berlin


"Dzięki projektowi EDI zrozumiałam jak istotna jest rola Polonii na świecie. Zrozumiałam, że wszystko co robimy, jakie projekty realizujemy, jak się prezentujemy, jak ze sobą współpracujemy ma ogromny wpływ na promocję Polski na świecie. Zrozumiałam, że to ogromna odpowiedzialność, obowiązek i wielka przyjemność.
Cieszę się bardzo, że poznałam tylu wspaniałych i zaangażowanych, pozytywnie zakręconych ludzi, że zrozumiałam, że bycie Polką za granicą to wartość dodana.
To była doskonała lekcja i potwierdzenie ogromnego potencjału Polonii za granicą.
Lepiej rozumiem też inne grupy etniczne i ich potrzeby."

Alina, Berlin


Drogie Dziewczyny z Niemiec, a my - reszta rodziny - zapamiętamy Waszą niezwykłą aktywność i inicjatywę. Perfekcyjne spotkanie w Kolonii. Brawurowe występy podczas konferencji w Paryżu i w Wilnie! Bieganie wilczym tropem. I Waszych chłopaków :).

Dziękujemy!!!


sobota, 18 lipca 2015

Gwiazdy

Chyba każdemu zdarzyło się spędzić noc na zewnątrz (większa połowa Polski mówi: na dworzu/e, a mniejsza: na polu). Taką ciepłą, letnią noc, jak dzisiejsza, z otwartym na oścież niebem, z miliardami gwiazd, które zdają się tworzyć sufit. Ale nie, to przecież otwarta przestrzeń, a gwiazd jest tak wiele (więcej, niż zwykle?) i są tak dobrze widoczne, jakby bliżej, bo nie ma wokół miasta i tych wszystkich świateł. Próbujesz sobie przypomnieć: to jest wielki wóz, a ten drugi to ten drugi, gwiazda polarna, droga mleczna... Z pewnością patrzysz na niedźwiedzicę i mnóstwo innych gwiezdnych stworów, ale nie pamiętasz. Zbyt długo byłeś daleko od gwiazd.

No i ten hałas! Jest wszędzie wokół i nie można go nie słyszeć. Zadziwiające, jak głośne mogą być świerszcze!

W taką noc w głowie dzieją się różne rzeczy. "Ważne" rzeczy stają się nieistotne, a te niewidoczne - ważne. Parę klapek się otwiera i myślisz swobodniej.

To dobrze, bo pora skierować wzrok niżej i ciągnąć pisanie sprawozdania końcowego! I tak nie wciśniesz w te rubryki dwóch lat intensywnego życia kilkudziesięciu ludzi, ale dzięki gwiazdom ta robota - kto by to pomyślał! - może być i interesująca, i fajna.


czwartek, 16 lipca 2015

Rzeź prawdziwa

Czasami wśród ludzi, którzy spędzają ze sobą dużo czasu (i bardzo się lubią, a jakże!), pojawiają się niesnaski. Nie-snas-ki. Znacie słowo? No jasne... a jeszcze lepiej - znaczenie i to, czym się przejawia. No, i czasem, czy to twarzą w twarz, czy też nie, odbywa się tzw. RZEŹ. Taka kolej rzeczy w pracy w grupie. Rzeź....

No tak, strasznie to brzmi. Ale jak nie teraz, to kiedy? No, kiedy?!

UWAGA! Spoglądamy w lustro, mocno, mocno!... Odwracacie się? Mrużycie? Broiliśmy, co? No pewnie...

Spójrzmy w lustro długo, uważnie bardzo, i zastanówmy się, czy i dlaczego musimy mrugać, odwracać się albo nie patrzeć wcale... I jeśli jesteśmy "brave enough", urządźmy rzeź prawdziwą, wyrżnijmy to wszystko, co nie pozwala nam patrzeć odważnie (np. jest prawdą, ale skrywaną bardzo, bo ponieważ), pełnym, jasnym wzrokiem. Nazwijmy głośno, naprawdę głośno. I poczujmy się wolnymi w pełni (nic nie dzwoni w kieszeni, nic nie czeka na tajnej skrzynce, nic nie jest "na już", "na potem", "chyba", "może", itd. Nic nie dzwoni w głowie!!!). W PEŁNI.

To jest najtrudniejsze na świecie. Tu - na ekranie - wygląda prościutko, tylko trochę literek. W nas - może zająć i kilka tygodni, by ułożyć się z sobą, rozpoznać i wyrzucić ścierwo, które zalega tu i tam, i by przyznać sobie (to dopiero trudne!), że... co? To już sami.

No, to chyba już. Dalej nie wiem. Idę do lustra. To nie jest zabawne, interesujące ani fajne, i może potrwać... Ale pomoże.


sobota, 11 lipca 2015

Ryszard

Ryszard z Łotwy przysłał nam taką oto wiadomość, którą zatytułował "edi i EDI":

"Wielkość dębu zależy od tego, jak żyzna jest ziemia, na której rośnie.

W swoim ogródku posadziłem 33 dynie. Z której wyrośnie edi - czy z tej z pożółkłymi liśćmi, czy też z takiej, której liście są duże, podobne do skrzydeł łabędzia?
Edi w ogrodzie, ale i nasz EDI, będą tak duże, jak dobra jest ziemia, na której rosną, i jeśli wystarczy im słońca i wody, naszej pracy, myśli, zachowań, wiedzy, otwartości, tolerancji - tego wszystkiego, o czym rozmawialiśmy na ostatnim spotkaniu w Suwałkach. To jasne, że musimy ciężko pracować, aby edi z ogrodu ponownie spotkał się z naszym EDI'm z Sandomierza i by znów mogli rosnąć razem."

Ziemi, słońca, wody, pracy, myśli, otwartości, tolerancji...

Ryszard, tam, gdzie mieszkasz, Polski nie ma już od 300 lat; bywa, że miewasz problemy, by w naszym języku powiedzieć wszystko, co myślisz.

Ale z TEGO zrozumiałeś chyba najwięcej z nas wszystkich...


sobota, 4 lipca 2015

Gorączka

Potworny upał rozlał się po całym Edilandzie, jak długi i szeroki: od Holandii po Łotwę i od Grecji po Szwecję. Gorączka wszędzie taka, że trudno to znieść, powietrze drży i świat zwolnił.

A w środku? Dojmujące poczucie pustki i braku - twarzy, głosów, rąk. To też trudno znieść i trudno opisać. Jest taki obraz Zdzisława Beksińskiego, nazywa się "Melancholia". Gdy się na niego patrzy, długo i uważnie, prawie namacalne stają się cisza i nicość, odczuwa się zawrót głowy, a uczucia, które temu towarzyszą, sieją niepokój. Ten obraz chyba najlepiej oddaje to, co w środku.

Ale może to nic? Chwilowa niedyspozycja taka? Może to tylko... gorączka?